Dotyk archiwalium | 21.05.2024
25 kwietnia 2024 r. na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu miałem zaszczyt i przyjemność wygłosić wykład otwierający VIII Konferencję Konserwatorską pt. „Ochrona archiwaliów – aktualne wyzwania”. Swoje wystąpienie postanowiłem poświęcić ponadmaterialnemu postrzeganiu dokumentu stanowiącego materiał archiwalny przez służbę archiwalną. W moim założeniu miało to skonfrontować traktowanie archiwaliów przez archiwistów i konserwatorów, a w efekcie ułatwić nawiązywanie relacji w trójkącie dokument – archiwista – konserwator.
Ujednolicone współczesne rozumienie terminu materiały archiwalne (czyli archiwalia), oparte na Polskim słowniku archiwalnym pod redakcją Wandy Maciejewskiej (1974), to dokumenty będące wytworem działalności twórców zespołów kwalifikujące się do trwałego przechowywania i przechowywane w archiwum. Warto zatrzymać się na dłużej przy istotnych terminach figurujących w tej definicji. DOKUMENTY w znaczeniu ogólnym to każdy zapis informacji na nośniku, stanowiący raczej w ogóle produkt TWÓRCÓW niźli tylko zespoły archiwalne, zważywszy na strukturę zasobu archiwalnego dzielącego się na zespoły i zbiory. Może być on albo przechowywany (tymczasowo) w ARCHIWUM bieżącym, albo już na trwałe w historycznym.
Co może stanowić materiały archiwalne, dosyć szczegółowo wylicza polska ustawa archiwalna: akta i dokumenty, korespondencja, dokumentacja finansowa, techniczna i statystyczna, mapy i plany, fotografie, filmy i mikrofilmy, nagrania dźwiękowe i wideofonowe, dokumenty elektroniczne, po to by w końcu podsumować, że właściwie każdy zapis informacji „bez względu na sposób jej wytworzenia”.
W rzeczywistości mamy do czynienia z dwoma cechami definiującymi archiwalia: słownikowa (o której wspomniałem wyżej) oraz prawna (ustawowa), mówiąca, że jest to „dokumentacja mająca znaczenie jako źródło informacji o wartości historycznej o działalności Państwa Polskiego, jego poszczególnych organów i innych państwowych jednostek organizacyjnych oraz o jego stosunkach z innymi państwami, o rozwoju życia społecznego i gospodarczego, o działalności organizacji o charakterze politycznym, społecznym i gospodarczym, zawodowym i wyznaniowym, o organizacji i rozwoju nauki, kultury i sztuki, a także o działalności jednostek samorządu terytorialnego i innych samorządowych jednostek organizacyjnych – powstała w przeszłości i powstająca współcześnie”. Obie są na tyle mało wyraziste, że nie pomagają właściwie w odróżnieniu archiwalium od niearchiwalium, pozwalając na jednoznaczne zdefiniowanie jedynie tych dokumentów, które przechowywane są w archiwach historycznych.
Tymczasem archiwalium to efekt swoistego przeistoczenia zapisu informacji, dokonującego się zwyczajowo poprzez proces, na który składają się selekcja aktotwórców, selekcja dokumentacji oraz szczypta sztuki archiwalnej. To on pozwala człowiekowi na odróżnienie zwyczajnego dokumentu od takiego, który ma „znaczenie jako źródło informacji o wartości historycznej”. Czynnik ten uważam za wprowadzający swoistego ducha do materialnego wymiaru archiwistyki, o czym zresztą zdarzyło mi się już pisać.
W ten sposób archiwista przybiera rolę alchemika, który zwykły nośnik i zapisaną na nim informację przy pomocy ars archivistica doprowadza do „momentu metafizycznego”, przemieniającego je w archiwalium. To dlatego stanowią archiwalia centrum archiwalnego uniwersum, stając się POWODEM istnienia archiwów i archiwistów oraz nadając im SENS istnienia.
Wszystko to sprawia, że dla archiwisty, oprócz zwyczajowych trzech fizycznych wymiarów (format, smak, zapach), ma archiwalium również czwarty wymiar, którym jest czasoprzestrzeń zapisu informacji i kontaktu z dokumentem, oraz wymiar piąty, stanowiący archiwalną hiperprzestrzeń – efekt sumy rzeczywistości analogowej, rozszerzonej rzeczywistości cyfrowej maszyny i emocji człowieka.
Dlatego kontaktowi z archiwalium powinna towarzyszyć świadomość, iż mamy do czynienia z rzeczywistością materialną i niematerialną, że warto go dotykać wszystkimi zmysłami i że narażając archiwalia na zniszczenie sprowadza się zagrożenie dla całego uniwersum archiwów. Ale czy tylko dla niego?
Коментарі