top of page

Arshistoria – spełnienie metodologiczne. Rec. Dariusz Magier: Czas bolszewika. Sowiecka okupacja Rad



Prace badawcze Dariusza Magiera związane z najnowszą historią Rzeczypospolitej od lat koncentrują się na szeroko pojętym zagadnieniu komunizmu. Na niwie naukowej głównie dostrzegalne są jego publikacje związane z funkcjonowaniem aparatu administracyjnego PRL i struktur PZPR oraz komunistycznej biurokracji [1]. Żmudne i obfite kwerendy archiwalne, które autor przez lata prowadził owocowały także pracami zgoła odmiennymi. Na boku prac naukowych, obłożonych zawsze dużym aparatem naukowym i erudycyjnym, powstawały mniejsze szkice, eseje, gdzieś pojawiały się dokumenty, które warto podać do druku – tak powstała książka Codzienność w cieniu sowietyzacji [2] dotycząca lat terroru stalinowskiego. Autor jednak nie daje tu żadnych elaboratów (poza obszernym tekstem wprowadzającym [s. 11-58]), ale niewielkie narracje, czasem zaś dokumenty pozbawione nawet odautorskiego komentarza. Spójrzmy na niespełna półstronicowy tekst W dobrym towarzystwie (s. 115). Opatrzony został on jedynie lapidarną informacją o źródle: „Informacja Powiatowego Od-działu Informacji i Propagandy w Radzyniu Podlaskim do instytucji radzyńskich z 11 kwietnia 1946 roku”. Potem następuje już tylko cytat z dokumentu, który informuje, iż Wojewódzki Urząd Informacji i Propagandy posiada do sprzedania portrety Żymierskiego, Biureta, Osóbki-Morawskiego i Kościuszki. Cena trzech pierwszych wynosi 28 zł, Kościuszki – 20 zł. Na tym przykładzie dobrze uwidacznia się umiejętność autora w panowaniu nad rzemiosłem – nad metodą opisu. Jakiekolwiek słowo komentujące ów stan rzeczy nie byłoby w stanie zrobić tyle, ile robi zaniechanie go. Pokazuje dewaluację bohaterów z jednej i ideowe kuriozum systemu z drugiej strony. Magier buduje swój tom w taki sposób, by w linearnej lekturze nie nużył, by wespół z atrakcyjnością poznawczą szła atrakcyjność formy podawczej. Stąd – jak w powieści – następują pewne zwroty, choć nie akcji a formy narracji. Różnie też rozkłada się ciężar informacji. Komunizm był systemem wszechstronnie zbrodniczym; może zabrzmi to truistycznie, ale mamy tu do czynienia ze zbrodniami dokonanymi na ludziach, zbrodniami na kulturze, zbrodniami na języku, zbrodniami na literaturze i sztuce oraz zbrodniami dokonanymi na rozumie (intelekcie), które pokutują w społeczeństwie do dziś. Aby móc je – powiedzmy w duchu robotniczym – karczować, należy je rozpoznać i uświadomić. Współczesna narracja historyczna – celowo uogólniam – ma na to miałkie szanse. Seneka twierdził, że „droga poprzez udzielanie pouczeń jest długa, natomiast przez przykłady – krótka i skuteczna” [3]. W jakiś sposób teksty pomieszczone w książce Codzienność w cieniu sowietyzacji są właśnie takimi przykładami, zwłaszcza, że stosowane przez autora zabiegi retoryczne, jak choćby ten opuszczeniem komentarza do źródła, stawiają czytelnika w konieczności udzielenia sobie dopowiedzi. Tak zrodzona interpretacja (chyba nie da się zbytnio pobłądzić) wchłania czytelnika w narrację. Obcowanie z tekstem staje się przygodą, a sam tekst – częścią własnej egzystencji. Jest swój. Jest elementem własnej biografii czytelnika. Nie da się ukryć, że nieuchronnie zmierzamy do problemu zapisywania historii, do narracji historycznej – jej funkcji i możliwości poznawczych4.


Właściwie najlepszy wstępem do mówienia o książce Czas bolszewika, byłoby obszerne cytowanie rozprawy Hydena White’a Brzemię historii (zresztą nie tylko tej) [5]. Traktując więc ją jako oczywisty i niezbędny kontekst, przypomnijmy jedynie, o czym pisał też White, iż do dziś pokutują w podejściu do historii, jako dyscypliny badawczej, XIX-wieczne spory o określenie jej miejsca. Czy jest ona bardziej nauką, czy sztuką? A może, jak postulowano, wypełnia przestrzeń pomiędzy nimi. Ówczesna fascynacja historią powodowała, iż niektóre powieści tamtych czasów stanowiły „lekko tylko zbeletryzowaną składankę oryginalnych tekstów źródłowych” [6]. Dziś, przynajmniej na gruncie polskim (to nieco wbrew White’owi), historycy, w swej znakomitej większości, jednoznacznie wyznają dogmat historii-nauki. Wbrew nim, Dariusz Magier, zdaje się chętniej oddawać w patronat Klio określając swą dziedzinę (subdziedzinę?), jako arshistoria.


"ARSHISTORIA to profit z postmodernizmu, który – uważam – pozostawił po sobie nie tylko negatywne skutki, ale również powrót do historii, jako jednej ze sztuk. Powrót Klio. Zerwanie z nudnym, suchym, sterylnym pozytywizmem historycznym a'la szkoła niemiecka, ale dobrze czytająca się opowieść z morałem Jak to powiedział jeden z moich mistrzów: historyk zawsze musi być rzemieślnikiem, ale dobrze, jeśli jest przy tym artystą" [7].


Czas bolszewika (wydany przez Towarzystwo Nauki i Kultury „Libra” w Radzyniu Podlaskim w 2014 r.) opatrzony podtytułem Sowiecka okupacja Radzynia w sierpniu 1920 roku w relacjach świadków nie zdradza tytulaturą, że będziemy mieć do czynienia ze spełnieniem metodologicznym powyższej deklaracji. A jednak. Badawczego rozpoznania rysowanej w tytule problematyki, Magier dokonał już wcześniej [8]. Tom, o którym mowa tutaj ma jednak inne zadanie i zgoła odmienną od prac naukowych konstrukcję. Przy czym, dodajmy zawczasu, jego ładunek poznawczy w żaden sposób nie traci na wartości.


Przyjrzyjmy się konstrukcji książki. Otwiera ją niewielki Wstęp (s. 7), po nim następuje wprowadzenie w akcję pt. Przed inwazją (s. 8-9), potem już – w warstwie tekstowej – następują relacje źródłowe, niekiedy przeplatane autorskimi komentarzami. Te ostatnie są jednakże na tyle niewielkie (zawierają niezbędne dopowiedzi), by nie zakłócać głosu bohaterów wydarzeń. Relacja – świadkowie nie są nieomylni, nie zawsze prawdomówni nawet, jeśli zeznają – jak w tym przypadku – pod przysięgą, częstokroć przedstawiany przez nich obraz nie jest do końca zgodny z prawdą, której po prostu nie znają. W ten sposób wszelako ukazuje się codzienność – w całym swym złożeniu i skomplikowaniu definicyjnym [9] – jako pewna „oczywistość”. Ta terminologiczna „oczywistość” nie wiąże się jednakże z normalnością, ta bowiem oznacza coś do czego jest się przyzwyczajonym, coś oswojonego. Rewolucja bolszewicka, jak każda rewolucja, dekonstruowała to, co dotychczas uchodziło za normalność, zwyczajność. Tyle, że bolszewizm miał na celu także zniesienie „normalności” w jej potocznym rozumieniu. Iwan Bunin, opisując przewrót w Rosji przytacza w swoim dzienniku (pod wymownym tytułem) Nieszczęsne dni, słowa jednego ze znajomych:


"Ja teraz unikam, jak mogę, wychodzenia na ulicę bez szczególnej potrzeby. I wcale nie ze strachu, że ktoś porachuje mi żebra, tylko z obawy, że zobaczę te dzisiejsze twarze" [10].


W innym miejscu sam doda:


"W tych twarzach przede wszystkim nie ma zwyczajności, prostoty. Wszystkie one są jakoś brutalnie odpychające, przerażające pełną złości tępotą, jakoś ponuro i po lokajsku wyzywające w stosunku do wszystkich i wszystkiego [11].


Kontekst dzienników Bunina, dokonujących wiwisekcji rewolucji bolszewickiej w Rosji, jest bezcennym kontekstem merytorycznym i artystycznym (sic!) książki Dariusza Magiera.


Zamieszczone w Czasie bolszewika „relacje” są tak naprawdę fragmentami zeznań zamieszczonych w aktach sprawy sądowej przeciwko „Zygmuntowi Domagalskiemu, Antoniemu Domańskiemu, Stanisławowi Dyduchowi, Aleksandrowi Fręchowiczowi, Józefowi Hawrysiukowi, Henrykowi Piekutowskiemu oraz Aleksandrowi i Zofii Zamyłkom, oskarżonym o kolaborację z bolszewikami podczas kilkudniowej okupacji Radzynia (»sprzyjanie w czasie działań wojennych nieprzyjacielskim wojskom Rosji Sowieckiej przez należenie do rewolucyjnego komitetu, zadaniem którego między innymi było wydawanie wybitniejszych osób sprzyjających Rządowi Polskiemu, dostarczanie dla armii sowieckiej artykułów żywnościowych oraz czynne współdzia-łanie z wojskami Rosji Sowieckiej«)” (s. 60).


Cytowane przez autora „relacje” inicjuje Władysław Ostrowski – funkcjonariusz Policji Państwowej w Radzyniu, który swą opowieść zaczyna od roku 1918, kiedy to został awansowany do rangi sierżanta a rok później wstąpił do „organizacji Policji Państwowej”. Po nim zabiera głos Kazimierz Rudnicki – starosta radzyński. Obaj skupiają się na Związku Robotników Rolnych, którego prezesem był jeden z późniejszych oskarżonych – Aleksander Zamyłko. Potem wypowiadają się kolejni zeznający, wśród których odnajdujemy przedstawicieli pracowników folwarków Suchowola i Adamki, sędziego, kupca, krawca, rolnika, kapłan, inżynier, inni funkcjonariusze policji i zwykły mieszkaniec. Jak zatem widać, wypowiadają się przedstawiciele różnych zawodów tworząc razem barwny obraz lokalnej społeczności. Daje to czytelnikowi poczucie, iż do głosu dopuszczeni zostali przedstawiciele różnych środowisk, które tworzą jedną całość. Ich wypowiedzi są nierówne. Krawiec żali się, że został posądzonych o współpracę z polską policją, bo szył komisarzowi mundur, a przy okazji miał wydać osoby sympatyzujące z sowietami (s. 29). Policjanci zdawali relację z pozyskiwanych informacji na temat tworzenia rewkomów (s. 30), mówili o skargach na złodziejską działalność sympatyzujących z okupantem (s. 33) i końcu o walkach przeciwko polskiemu wojsku czasie wycofywania się bolszewików (s. 48, 49). Ks. Zygmunt Brudnicki posługujący w Parczewie, krótko nakreślał sytuację więźniów osadzonych „pod miastem Biała Podlaska” (s. 46).


Przez wszystkie te relacje przewijają się głównie negatywne postaci zasiadające już wtedy na ławie oskarżenia. Niemniej dzięki temu, że wypowiadają się przedstawiciele różnych grup społecznych otrzymujemy też barwnie nakreślony obraz – krótkiej, bo krótkiej, ale jednak okupacyjnej – codzienności. Podobnie otrzymujemy też w mikroskali obraz mechanizmu działania komunistów – bolszewików i wspierających ich Polaków. Siła przekazu tkwi w celnie dobranych fragmentach źródłowych. Dzięki umiejętnej kompozycji otrzymaliśmy płynną opowieść, pewną całość o bardzo charakterystycznej budowie. Ta całość przywodzi na myśl zbieżność ze sztuką spod znaku dziesiątej muzy, jeśli nie z filmem, to z teatrem telewizji – polska specjalnością. Przyjrzyjmy się zatem samej konstrukcji książki. Warto bowiem zwrócić uwagę, iż na stronie kontrtytułowej widnieje lista osób, które udzieliły relacji – wymienione są z imienia, nazwiska i zawodu, funkcji społecznej. Już sama ta lista przypomina spis bohaterów utworu dramatycznego, który zwyczajowo poprzedza treść. Po krótkim wprowadzeniu autorskim, brzmiącym niczym głos narratora spoza kadru, następuje wstępna wizualizacja ogólnego tła opowieści w postaci sześciu stron ilustracji. Są nimi zdjęcia (wykonane przez Tomasza Młynarczyka i Mirosława Koczkodaja) z inscenizacji najazdu bolszewickiego na Radzyń, która miała miejsce 22 III 2009 r. Zdjęcia (systematycznie będą one przeplatały się między partiami „mówionymi”) zostały jednak podane odpowiedniej obróbce i swoistemu „postarzeniu”, dzięki czemu znakomicie korespondują z treścią.


Dopiero po pierwszej prezentacji, po bezpośrednim, niemal namacalnym kontakcie z miastem i rysami bezimiennych postaci, które towarzyszą naszym bohaterom, następują charakterystyczne właśnie dla sztuki scenicznej partie dialogowe, czasem wypowiedzi bliższe monologom. Z rzadka, tylko w niezbędnych momentach znowu pojawiają się głosy zza kadru – streszczające pewne wydarzenia, rozjaśniające je, ale raczej nie komentujące. Ów głos Magiera-narratora nie narzuca oceny, światopoglądu, nie ocenia – to jest domeną uczestników tej swoistej sztuki. Zwłaszcza zaś sędziego grodzkiego Ottomara Busse, który konkluduje jednoznacznie, iż wymienieni wyżej bohaterowie „we wszystkich wymienionych przypadkach sprzyjali w każdy możliwy i przystępny im sposób nieprzyjacielowi podczas wojny, a do-puszczając się ataków gwałtu wobec współobywateli w szczególności udzielili istotnej pomocy nieprzyjacielowi w jego wojennych działaniach przeciwko Polsce” (s. 51). Powyższe słowa są ostatnimi, które oddano uczestnikom wydarzeń. Po nich widzimy reprodukcję dwóch dokumentów archiwalnych, w tym listu gończego za Zamyłką i resztą. Po nich natomiast znowu następują zdjęcia. Tym razem widzimy pod-dających się bolszewików i triumfujących Polaków.


Książkę domyka kilka wskazówek bibliograficznych, godnych polecenia tym, którzy chcieliby na innym poziomie poznać historię tych wydarzeń.


Książka Dariusza Magiera jest niezwykłą lekturą. Ten świetnie i precyzyjnie skomponowany tom stanowi najlepszy przykład popularyzacji wiedzy w trudnych dla humanistyki czasach. Oczywiście nie zastąpi ona, nie jest to też celem autora, prac badawczych poprzedzonych żmudnymi kwerendami, konfrontowaniem relacji ustnych z innymi dokumentami itd. Publikacje naukowe są wszelako bardzo często trudno przyswajalne przez czytelnika „spoza branży” (mówiąc kolokwialnie). Choć pióro autora Czasu bolszewika i na tym gruncie jest przyjazne odbiorcy, w czym nie bez znaczenia są zapewne jego wprawki prasowe [12]. Jednak przebrnięcie przez aparat erudycyjny zawarty w przypisach i swoisty (a wymagany „odgórnie”) oschły tok wywodu bywa nieprzyswajalny. Arshistoria zaproponowana przez Dariusza Magiera i znakomicie spełniona metodologicznie w Czasie bolszewika pokazuje, że tego typu robota jest bezwzględnie ważna. Uzmysławia też, że umiejętnie dobrany tok narracji ma wpływ nie tylko na odbiór czytelniczy, ale jest też znaczący elementem retorycznej perswazji.



____________________________________________

Przypisy:


[1] Przywołajmy jedynie przykładowo monografie: D. Magier: System biurokratyczny Polskiej Zjednoczonej Partii robotniczej w województwie bialskopodlaskim w latach 1975-1990. Siedlce 2012; Partia komunistyczna w Polsce. Struktury – ludzie – dokumentacja. Red. D. Magier. Lublin-Radzyń Podlaski 2012; Wobec komunizmu. Materiały z sesji naukowej pt. „Lubelskie i południowe Podlasie wobec komunizmu 1918-1939”. Red. D. Magier. Radzyń Podlaski 2006; tom źródłowy: D. Magier: Lata 1980-1981 w województwie bialskopodlaskim. Wybór tekstów Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Radzyń Podlaski 2006 oraz kilka studiów cząstkowych: tenże: W poszukiwaniu źródeł komunistycznej biurokracji. „Cywilizacja” nr 23, 2007; tenże: Organizacja urzędu gminy późnego PRL (1973-1989) w zakresie zwykłym i na wypadek wojny. Studium porównawcze. W zbiorze: Dzieje biurokracji na ziemiach polskich. T. II. Red. A. Górak, D. Magier. Lublin – Siedlce 2009; tenże: Podstawowe organizacje partyjne w systemie biurokratycznym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W zbiorze: Dzieje biurokracji. T. IV, cz. 2. Red. A. Górak, K. Latawiec, D. Magier. Lublin – Siedlce 2011; tenże: Czynności kancelaryjne w komitetach PPR. Przyczynek do badań nad systemami kancelaryjnymi struktur partii komunistycznej w Polsce. W zbiorze: Partia komunistyczna w Polsce... Dodajmy także, iż autor prezentowanej książki jest redaktorem internetowego czasopisma „Komunizm” (komunizm.net.pl).


[2] D. Magier: Codzienność w cieniu sowietyzacji. Eseje i dokumenty z życia Radzynia Podlaskiego i okolic w latach 1944-1956. Radzyń Podlaski 2008.


[3] Seneka (Lucius Annaeus Seneca): Myśli. Tłum. i oprac. S. Stabryła. Warszawa 1999, s. 235.


[4] Zob. K. Rosner: Współczesne stanowiska narratywistyczne w filozofii historii a problem relatywizmu poznawczego. „Pamiętnik Literacki” 2001, z. 4.


[5] Zob. H. White: Poetyka pisarstwa historycznego. Red. E. Domańska, M. Wilczyński. Wyd. 2. Kraków 2010 (tu m.in. Brzemię historii) oraz tegoż: Proza historyczna. Red. E. Domańska. Kraków 2009.


[6] J. Tazbir: Historia w powieści. W zbiorze: Słownik literatury polskiej XIX wieku. Red. J. Bachórz i A. Kowalczykowa. Wyd. 2. Wrocław 1997, s. 337. W 1828 roku Wolfgang Menzel konstatował, iż „granice między historią a romansem historycznym są tak bliskie, iż aż prawie łączą”. Zob. A. Ziontek: Aleksandra Ogińska – życie i legenda literacka. Wstęp w: Aleksandra Ogińska i Siedlce w trzech pamiętnikach z XIX wieku. Wstęp i oprac. R. Dmowski i A. Ziontek. Siedlce 2007, s. 35-36.


[7] D. Magier w liście do autora niniejszej wypowiedzi, 29 IX 2014 r.


[8] Zob. D. Magier: Kolaboracja z bolszewikami w regionie bialskopodlaskim w sierpniu 1920 roku – skala, motywy, konsekwencje. W zbiorze: Wobec komunizmu..., s. 9-41.


[9] Zob. W. Kędzierzawski: Codzienność jako kategoria antropologiczna w perspektywie historii kultury. Opole 2009, s. 15-20 i passim.


[10] I. Bunin: Nieszczęsne dni. W: Późna godzina. Opowiadania emigracyjne i „Nieszczęsne dni” (dziennik z lat 1918-1919). Wybór, przekł. i kom. R. Lis. Warszawa 2012, s. 143.


[11] Tamże, s. 172.


[12] Por. jego dwa tomy felietonów prasowych: Danse macabre. Radzyń Podlaski 2002 oraz Myśli spod magierki. Il. T. Krupski. Radzyń Podlaski 2009.



Półrocznik "Inskrypcje", Zeszyt 6 (Rok IV: 2016), s. 133-140

Featured Posts
Archive
Follow Us
  • Facebook Basic Square
bottom of page