Recenzja tomu "Anatomia destrukcji"
Literatura dotycząca dziejów partii komunistycznej w Polsce – w jej kolejnych odsłonach - jest obszerna. Zajmują się nimi nie tylko historycy, jest także przedmiotem zainteresowań politologów, socjologów, wkracza w przestrzeń dociekań historiozoficznych, czy antropologicznych. Jest to naturalny proces. System komunistyczny odcisnął tak znaczące piętno w życiu narodu, że zrozumienie jego funkcjonowania, wpływu praktycznie na wszystkie sfery życia społecznego, uległość elit mitowi prometeizmu marksistowskiego, utopii zbudowania społeczeństwa egalitarystycznego, przeniknięcie obcych treści w świadomość zbiorową i indywidualnych wyborów, długo pozostaną wyzwaniem badawczym. Odrębnym rysem jawi się nurt rozliczeniowy - czy jego brak - z tym okresem.
W rozumieniu intelektualnym i formacyjnym niebagatelne znaczenie ma proces rewizji myśli marksistowskiej, w tym poprzez przeniesienie szeregu jej przesłanek do nurtów określanych mianem ponowoczesności. Oczywiście, proces ten nie jest jednorodny i wymaga odrębnego ujęcia. Niemniej, jeżeli pojawia się potrzeba refleksji o systemie komunistycznym, to nieuchronnie otwierają się nowe obszary (w miejsce materializmu ideologicznego wlewa się materializm konsumpcyjny, ewolucja szkoły frankfurckiej w teorię krytyczną). Funkcjonowanie komunizmu – używając jego terminologii – „wsączyło się” się zarówno w „bazę”, jak i „nadbudowę”. Marksizm „wcisnął się” we wszystkie tkanki życia społecznego, wkradł się w podświadomość nie tylko tych pokoleń, które doznały go z autopsji. Autorzy recenzowanego tomu podnoszą, że w ostatnich latach również w rozumieniu kulturowym zauważalna jest tendencja do „wmówienia” ciągłości życia narodu, bez czytelnego oddzielenia systemu komunistycznego od okresu wybicia się na niepodległość. Emitowane są te same filmy, występują ci sami twórcy, funkcjonuje niemal ta sama literatura, a przede wszystkim nośnikiem owej, w istocie fałszywie pojmowanej, rzekomej ciągłości, jest powszechnie przyjmowana kultura masowa, popularna, skierowana do niewymagającego odbiorcy, a przede wszystkim takiego, który nie posiada elementarnej wiedzy o własnych dziejach ojczystych. Polski system edukacyjny został konsekwentnie wypłukany z rzetelnego przekazu o niedawnej przeszłości. Należy także pamiętać, że procesy te przebiegają pod płaszczem sporów politycznych, lansowanej poprawności politycznej, czy nawet polityki historycznej. Na tych procesach „cierpi” narracja historyczna, a przez to świadomość Polaków, bezpośrednio przekładająca się na tożsamość narodową.
O ile nasza wiedza o funkcjonowaniu centralnych struktur partii komunistycznej jest obszerna, co nie znaczy, że wszystkie aspekty zostały podjęte i wyjaśnione, o tyle znajomość regionalnych struktur, wszelkich ich agend, jest daleko niezadowalająca. Region bialskopodlaski należy do nielicznych w kraju, który posiada wcale nie małą literaturę przedmiotu. Wystarczy przejrzeć zamieszczoną bibliografię prac, dotyczącą tej problematyki. Gwoli porównania należy zauważyć, że Chełmskie w ogóle nie doczekało się tego rodzaju opracowań. Dokładnie taki sam obraz wyłania się na terenie byłego, olbrzymiego terytorialnie, województwa zamojskiego. Jedynie w Lublinie powstało kilka prac, ale one nie dają pełnego obrazu. Akta KW PZPR w Lublinie przez historyków wykorzystywane są w niewielkim zakresie. Należy także zauważyć, że wielu badaczy dziejów ruchu Solidarności nie korzysta z akt wytworzonych przez „aparat” PZPR, zadowalając się jedynie dokumentami wytworzonymi przez „aparat bezpieczeństwa”. W zasadzie nie jest możliwe odtworzenie jakiejkolwiek sfery polskiego życia bez znajomości akt „aparatu partyjnego”. Autorzy recenzowanego tomu słusznie podkreślają, że jednym z filarów władzy komunistów nad narodem polskim była biurokracja. Formalnie w okresie PRL funkcjonowała administracja państwowa, ale rzeczywistym decydentem pozostawał „aparat partyjny”. Wszystkie szczeble administracji państwowej były ściśle koncesjonowane (stanowiska nomenklaturowe) i w tym zakresie nie było żadnej przypadkowości.
W przygotowanym tomie przyjęty został porządek rzeczowo-chronologiczny. Konstrukcję tę należy przyjąć za właściwą. Część pierwsza obejmuje okres II Rzeczypospolitej Polskiej i okres okupacji. Została ona zatytułowana Przeciwko państwu 1918-1944, część druga – Przeciwko narodowi 1944-1989. Podział ten jest ze wszech miar zasadny. W latach II Rzeczypospolitej działania komunistów, którzy nie uznawali istnienia państwa polskiego, ewidentnie były skierowane przeciwko państwu, godziły w jego porządek konstytucyjny, a zatem bezpośrednio zagrażały bezpieczeństwu wewnętrznemu i zewnętrznemu. Komuniści służyli „krajowi światowego proletariatu”, interesom obcego państwa. Podobna sytuacja była w okresie II wojny światowej. Władzę w Polsce po 1944 r. przejęli wyłącznie przy poparciu obcej siły militarnej i wprowadzonemu terrorowi. Polska pozostała quasi państwem, pozbawionym suwerenności. W tym okresie komuniści działali zatem przeciwko narodowi polskiemu. W części pierwszej wyodrębnione zostały dokumenty dotyczące działalności agenturalnej komunistów, a z uwagi na nielegalne ich działanie, konspiracyjny charakter pracy. Formy pracy komunistów były różne, do najbardziej charakterystycznych, obok powoływania swoich struktur, należały agitacyjno-propagandowe. Niezwykle niebezpiecznym procederem była penetracja komunistyczna w Wojsku Polskim. Jedną z „wypróbowanych” metod był delegowanie swoich działaczy do legalnych organizacji, by penetrować je, wpływać na podejmowane decyzje, przenikać do kierownictw. Najlepiej sprawdzała się ona po 1944 roku.
Dokumenty z okresu 1944-1989 Autorzy podzieli wedle trzech „filarów władzy”: terroru, propagandy i biurokracji. Terror stał się narzędziem przejęcia władzy, a potem utrzymania jej. W pierwszych latach powojennych dzięki wsparciu sił obcych (Armii Czerwonej i NKWD). Oczywiście, wyodrębnione filary ulegały ewolucji, wyjątkowa represyjność okresu stalinowskiego została złagodzona po 1956 r., inaczej wyglądała siermiężność okresu W. Gomułki, a inaczej dekada E. Gierka. Zasadnicza intencja komunistów pozostawała jednak ta sama. W latach sześćdziesiątych kurs kolektywizacji wsparty został na szeroko zakrojonej akcji zakładania kółek rolniczych, a w latach siedemdziesiątych na transferze gruntów z rolnictwa indywidualnego do „gospodarki uspołecznionej” (RSP, SKR. PGR), w latach osiemdziesiątych utrzymywano „sektor państwowy” kosztem olbrzymich nakładów finansowych, które nie konkretyzowały żadnego z zamierzonych efektów. Obecność wskazanych filarów – odpowiednio do poszczególnych sfer życia społecznego – była czytelna i „prowadzona” z niezwykłą konsekwencją. Do pewnej „pragmatyczności” sprowadzała się także polityka wyznaniowa PRL, ale w „pryncypiach” nie ulegała zmianom. Zresztą, bez poznania akt PZPR trudno jest mówić o znajomości „polityki wyznaniowej” PRL.
Drugą część przygotowanego tomu należy odczytywać także w przestrzeni sporu (dyskursu), czy system komunistyczny w Polsce po 1956 r. nadal pozostawał totalitarny, czy tez przybrał specyficzną formę ustroju autorytarnego. Bezspornie spełniał on wszystkie zasadnicze kryteria wyznaczane ustrojom totalitarnym. Ciągle trwała narzucona jedna ideologia, podporządkowująca wszystkie sfery życia, nawet prywatnego, utrzymywany był monopol jednej partii politycznej, w pełni kontrolowanej przez przywódcę o pozycji dyktatora. Partia (hegemon) stała ponad administracją państwową, przy równoczesnym zwolnieniu „władz” partyjno-państwowych z jakiejkolwiek odpowiedzialności. W celu ujednolicenia społeczeństwa nadal utrzymywana była pełna kontrola (terror fizyczny i psychiczny), obowiązywał centralizm w życiu politycznym i ekonomicznym. Wyeliminowane zostały reguły konkurencyjności i swobody gry różnych sił, stale utrzymywane było scentralizowane zarządzanie gospodarką. W tym rozumieniu – pomimo pewnej ewolucji – w Polsce pozostawał system narzucony w 1944 roku. W kontekście tych mechanizmów życia społecznego historyk staje także przed niezwykle ważnym zadaniem, jakim jest analiza postaw społecznych Polaków. Oscylowały one od postaw afiliacji zbrodniczego systemu, poprzez adaptacji (przystosowania), postaw biernych, wreszcie po opozycyjne, których na terenie – objętym badaniem przedłożonej pracy – nie było zbyt wiele. Nawet w 1981 r., w ruchu Solidarności, na południowym Podlasiu „dominował” nurt „związkowy”, sprowadzający się do przedkładania spraw socjalnych. Ponadto, inteligencja w tym ruchu uczestniczyła w niewielkim zakresie, a fakt ten przyjąć należy za wyraz ówczesnych wyborów, postaw społecznych. Fenomenem tego terenu – i kwestia ta czeka na odrębne badania – było trwanie religijne. Kościół łaciński był jedyną niezależną przestrzenią życia, także w wymiarze publicznym. Fakt ten można (należy) tłumaczyć tradycją tych ziem, doświadczeniem oporu unitów podlaskich, wpisujących się w kształtowanie tożsamości mieszkańców tych obszarów.
Podjęta inicjatywa wydawnicza zasługuje na uznanie i pełną akceptację. Przygotowany tom źródeł, z dobrym wprowadzeniem (wstępem), stanie się pomocny w pracy historyków. Jest to bezsporne. Język dokumentów wytworzonych przez „aparat partyjny” nie należy do łatwych. Wyraźnie zaznacza się jego specyfika, włączona w swoistą „watę” semantyczną. Niejednokrotnie jest to język propagandy, uzasadniający posunięcia władz „partyjnych”, odwołujący się wprost do pojęć z ideologii marksistowskiej. Trzeba go po prostu okiełzać i wypracować umiejętność odczytywania zawartych treści. Pewna wątpliwość rodzi się przy oczekiwaniu Autorów przygotowanego tomu, że stanie się również materiałem dydaktycznym, wykorzystywanym w pracy z uczniami szkół średnich i studentami. Aktualnie obowiązujący system oświatowy w Polsce absolutnie nie sprzyja temu oczekiwaniu (intencji). Oczywiście, tak być powinno, praca z materiałami źródłowymi jest wręcz niezastąpiona w pracy z młodym człowiekiem, ale ciągle pozostaje w wymiarze intencjonalnym (weźmy w nawias specjalistyczne studia historyczne). Niemniej, szczere życzę Autorom – i nam wszystkim - aby najbliższa przyszłość znaczona była i takimi wyborami. W przeciwnym razie kolejne pokolenia nie będą posiadały ani rzetelnej wiedzy o czasach komunizmu w Polsce, ani też nie odróżnią jego spuścizny od innych formacji kulturowych, a taką wizję przyjąć należy za fatalną.
dr hab. Eugeniusz Wilkowski,
prof. PSW w Białej Podlaskiej