Czy apartheid był kontrrewolucją?
Rozgrywający się na oczach bezdusznej światowej opinii publicznej dramat Afrykanerów w Republice Południowej Afryki, który stał się elementem krwawej rewolucji usprawiedliwianej przez świat zachodni wcześniejszym systemem politycznym kraju opartym na rasizmie, skłania do bliższego przyjrzenia się temu ustrojowi w oparciu o teorie myślicieli rewolucji i kontrrewolucji. Skoro RPA zniszczyła rewolucja, to czy apartheid był kontrrewolucją? Spróbujmy odpowiedzieć na to prowokacyjne z pozoru pytanie.
*
Republika Południowej Afryki leży w południowej części kontynentu i składa się z 9 prowincji bogatych w złoża naturalne, takie jak: złoto, diamenty, srebro, ropa, węgiel. Dzięki wspaniałym warunkom klimatycznym i krajobrazowym stanowi terytorium niezwykle atrakcyjnie turystycznie, by wspomnieć chociażby o parku narodowym Krugera, jednym z największych i najbogatszych w gatunki zwierząt na Czarnym Lądzie. Pierwotnymi mieszkańcami Afryki Południowej byli Buszmeni i Hotentoci. Kolonizację tych terenów rozpoczęli Holendrzy z kompanii wschodnioindyjskiej w XVII wieku, by w 1652 roku założyć dzisiejszy Kapsztad – portowe miasto szczególnie lubiane przez turystów z uwagi na tak znane powszechnie atrakcje turystyczne jak szczególnej urody wybrzeże morskie, góry, Zamek Dobrej Nadziei, pomnik Cecila Rhodesa, budynek parlamentu. Wkrótce do tej części Afryki masowo zaczęli przybywać holenderscy chłopi oraz prześladowani we Francji hugenoci. W drugiej połowie XVII wieku w południowej Afryce istniało już jednolite społeczeństwo białych plantatorów i hodowców bydła, których gospodarka wykorzystywała pracę niewolniczą tubylców oraz napływowych, agresywnych przybyszy z północy – ludy Bantu (m.in.: Zulusi, Khosa, Ndebele). Wtedy to, dla określenia tworzącego się narodu pojawia się nazwa Bur (Boer), oznaczająca pierwotnie chłopa, oraz Afrykaner (Afrikander).
W początkach XIX wieku, z uwagi na bogate złoża naturalne, terenami tymi zainteresowali się Brytyjczycy. Burowie sprzeciwili się angielskim dążeniom, co doprowadziło do brutalnych i krwawych wojen (tzw. wojny burskie) w latach 1881-1902. Właśnie w tej wojnie po raz pierwszy zastosowane zostały obozy koncentracyjne, za pomocą których Anglicy usiłowali odciąć oddziały burskie od ich zaplecza. Po kampanii wojennej z lat 1899-1902 wszystkie tutejsze kolonie zostały połączone w brytyjskie dominium – Związek Południowej Afryki. W czasie I wojny światowej Południowa Afryka walczyła po stronie Ententy, zaś w II wojnie światowej wchodziła w skład koalicji antyniemieckiej. W 1948 roku władzę w kraju przejęła Partia Narodowa, która doprowadziła do opuszczenia Wspólnoty Brytyjskiej i w 1961 roku proklamowała niepodległą Republikę Południowej Afryki – do połowy lat 90. XX wieku najbardziej rozwinięty kraj kontynentu afrykańskiego.
Biali mieszkańcy RPA, twórcy państwa, ukształtowani w poczuciu odpowiedzialności za kraj i identyfikujący się z nim, stanowili 10-14% jego mieszkańców. Pomimo zniesienia niewolnictwa przez Anglików, bariera cywilizacyjna dzieląca białą część mieszkańców od ludów Bantu, uformowała stosunki społeczne w taki sposób, że biali osadnicy stali się na gruncie południowoafrykańskim swoistą arystokracją, właściwym narodem politycznym, wraz ze wszystkimi przywilejami i obowiązkami wypływającymi z tego faktu wobec ludzi sobie poddanych.
Oczywista nierówność w hierarchii społecznej Południowej Afryki była wyzwaniem dla rewolucji, tryumfującej w XX wieku po kolei w trzech swych odsłonach: bolszewizmie, narodowym socjalizmie i demoliberalizmie[1]. Ten ostatni, łącząc elementy zdefiniowane przez oświeceniowych teoretyków z praktyką krwawych rewolucji 1789 i 1918 roku oraz religią antyfaszyzmu, stał się głównym sztandarem, który po II wojnie światowej tryumfująco podnieśli w górę wieczni „siewcy chaosu i zamętu” (Leon XIII, Encyklika Humanum genus). Przyspieszającej tempa rewolucji trzeba było dać ujście poprzez zaangażowanie światowej opinii publicznej, a Afryka Południowa jawiła się po temu doskonałym pretekstem, tym bardziej, że oto odium zła mogło zostać zdjęte ze Związku Sowieckiego, głównego eksportera rewolucji w XX wieku, który, ku uciesze liderów postępu, stawał się w tej walce sprzymierzeńcem Zachodu.
O ile jednak ideologia tej rewolucji miała postać demoliberalną, kryjącą się pod hasłem postępu, o tyle afrykańska praktyka stanowiła już tylko wojnę rasową, w której zdemoralizowany lud bierze sobie wolność „od pasa w dół” i wyzbyty zahamowań atakuje. W tym miejscu analogia z żądnym uciech i krwi jakobińskim motłochem z okresu rewolucji francuskiej staje się nazbyt jednoznaczna. Duch unoszący się nad emancypacją ludności tubylczej RPA wydaje się mieć postać jednoznacznie lewicową w wymiarze nie tylko realnym, ale również ideowym, na co nie mogła nie wpłynąć infiltracja Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) przez (kierowaną przez służby sowieckie) Południowoafrykańską Partię Komunistyczną (SACP)[2]. Nadawało to zorganizowanemu ruchowi czarnych postać pełzającej rewolucji, w której walkę klasową, bez uszczerbku dla kierunku przemian, zastąpiono rasizmem, skierowanym nie tylko wobec białych, ale również wobec innych tubylczych plemion. Janusz Waluś, który razem z byłym południowoafrykańskim wojskowym Clive’m Derby-Lewis’em, jednym z przywódców Partii Konserwatywnej, miał przygotować zamach na lidera afrykańskich komunistów, Chrisa Hani’ego, na początku lat 90. XX wieku, nie miał wątpliwości co do ideowego zaplecza Afrykańskiego Kongresu Narodowego, gdy twierdził: „Oni są komunistami, którzy zniszczą ten wspaniały kraj. Zmarnują to wszystko, co zostało z takim trudem zbudowane przez białych. Boli mnie, że to wszystko zostanie zniszczone w imię utopii wielorasowego społeczeństwa, które się tu nigdy nie spełni”[3]. Biorąc to wszystko pod uwagę nie może być wątpliwości, że apartheid stanowił kontrrewolucyjną próbę uśmierzenia nierozwiązywalnych konfliktów na drodze pokojowej. Był odpowiedzią na akcję demoliberalizmu, skierowaną przeciwko porządkowi w Afryce Południowej, czyli re-akcją, a w przypadku zidentyfikowania jej adresata jako rewolucji – kontrrewolucją. Państwo Afrykanerów ubrało ją w szaty państwowego systemu politycznego, który, jako apartheid, opracowany został na uniwersytecie w Stellenbosh, a ogłoszony przez D. F. Malana.
**
Apartheid to słowo z języka afrykanerskiego (afrikaans[4]), oznaczające „odrębność”, „separację”. Powszechnie przyjęto je dla określania stosunków panujących w RPA, gdyż znacznie lepiej oddawało specyficzną sytuację społeczno-polityczną kraju niż, używane wcześniej, wyrażenie „segregasie” (separacja). Sami twórcy doktryny rozumieli ją jako „utrzymywanie i utrwalanie tożsamości rozmaitych co do koloru grup, z których składa się ludność, oddzielny rozwój tych grup, zgodnie z ich indywidualną naturą, tradycjami i zdolnościami, w przeciwstawieniu do integracji. W swoim praktycznym zastosowaniu polityka ta pociąga za sobą kroki i wysiłki obejmujące m.in.: środki mające na celu pewne stopnie czysto miejscowej lub przestrzennej separacji, np. w odniesieniu do stref mieszkaniowych, urządzeń użyteczności publicznej, transportu, rozrywek etc., środki dotyczące praw politycznych, np. oddzielne listy wyborcze, oddzielne przedstawicielstwo w parlamencie i w radach prowincjonalnych; także separację terytorialną, np. fakt kreowania dość obszernych terytoriów do wyłącznego użytku jednej z grup ludności, np. terytorium tubylcze”[5].
U teoretycznych podstaw apartheidu leżało przekonanie, że rasa biała jest w RPA spadkobierczynią zachodnioeuropejskiej cywilizacji chrześcijańskiej, co narzuca nań obowiązek utrzymania charakteru i obrony przez atakami zewnętrznymi (fetysze demoliberalizmu) oraz wewnętrznymi (bunt czarnych oparty na podstawach rasowych). Ta tradycja nie pozwalała również wycofać się z wpływu na państwo, które w imię wyższych celów zawiesza część praw ludności tubylczej i kolorowej, biorąc ją jednak w pod skrzydła swej sprawiedliwości, chrześcijańskiej opieki, powiernictwa i pomocy. W praktyce apartheid przyniósł administracyjny podział społeczeństwa południowoafrykańskiego na grupy rasowe i etniczne, które zostały od siebie oddzielone, wyznaczono im oddzielne miejsca zamieszkania i pracy. Dzięki temu każda z ras miała zachować swoje charakterystyczne cechy takie jak: własne języki, zwyczaje i instytucje plemienne. Apartheid miał zapewnić im możliwość zamieszkania na własnych terytoriach i korzystania w ramach własnych wspólnot ze wszystkich praw politycznych. Dzięki temu miała zostać stworzona szansa na maksymalny rozwój naturalnych zdolności członków poszczególnych grup. Nadrzędność społeczna białych nie miała oznaczać wyzysku ludów innych ras. Punktem docelowym miało być utworzenie na obszarze Afryki Południowej osobnych państw dla białych i dla czarnych[6]. Pewne regiony, takie jak: Transkei, Ciskei, Bophuthatswana, Venda czy Kwa Zulu, wydzielono wyłącznie dla czarnych, jako tzw. bantustany, którymi sami zarządzali. Tym samym apartheid w swej teorii spełniał niejako warunek sine qua non dyktatury kontrrewolucyjnej – tymczasowość zawieszenia praw części ludności, do czasu przywrócenia porządku, co w realiach południowoafrykańskich oznaczało przygotowanie społeczności tubylczej do samodzielnego życia społeczno-państwowego. Ów porządek odzwierciedlało teoretyczne przekonanie, że każda rasa ma swoje wyjątkowe i niepowtarzalne differentia specifica, własne cechy i ramy rozwoju, których zatarcie prowadzi do nieuchronnej katastrofy społecznej.
Dekalog południowoafrykańskiej polityki apartheidu można by zatem wyliczyć następująco:
1. Bóg stworzył różne rasy, między którymi istnieją trwałe i nieusuwalne różnice.
2. Musi zostać zachowana czystość rasy białej.
3. Która jest bastionem chrześcijańskiej cywilizacji w Afryce, przez co ma wobec Boga, tradycji i innych narodów Zachodu obowiązek zachowania swego charakteru.
4. Z uwagi na znaczną mniejszość białych w kraju muszą oni za wszelką cenę utrzymać pozycję dominującą, z czego wynika szerszy zakres praw politycznych.
5. Z uwagi na dominującą pozycję oraz stopień rozwoju cywilizacyjnego biali mają wobec tubylców obowiązek zachowania sprawiedliwości, chrześcijańskiej opieki i pomocy.
6. Istnieje ogromna przepaść dzielącą poszczególne rasy w Afryce Południowej pod względem kulturalnym, gospodarczym i tradycji narodowych. Asymilacja i integracja byłaby zgubą dla każdej z nich.
7. Zadaniem białych jest umożliwienie każdej z raz oddzielnego rozwoju politycznego, gospodarczego, społecznego, a także terytorialnego.
8. Ze specjalnych praw każda rasa (także biała) może korzystać tylko na swoim terytorium.
9. Apartheid nie ma na celu ucisku rasowego. Jest to polityka konstruktywna i altruistyczna, a ograniczenia rasowe nakładane na ludność tubylczą służą jej przyszłemu dobru.
10. Apartheid będzie ewoluował w kierunku podziału Afryki Południowej na okręgi autonomiczne, a z czasem oddzielne państwa[7].
W teoretycznych podwalinach apartheidu pobrzmiewa więc wymiar niemalże pozytywistycznej pracy wśród grup najbardziej społecznie upośledzonych, przy czym charakterystyczne jest, że wg ustawy o rejestracji ludzi z 22 czerwca 1950 roku za osobę rasy białej (podobnie jak czarnej) nie uznawano człowieka białego z wyglądu, lecz powszechnie za takiego uważanego[8], co przeczy niejako rasistowskiej kwalifikacji reżimu w RPA.
***
Abstrahując od teorii polityki ustrojowej, praktyka życia społeczno-politycznego w RPA miała charakter „wypaczeń”. Apartheid przy pomocy aparatu przymusu faktycznie zmierzał do osiągnięcia jak największych korzyści przez białych, bez oglądania się na potrzeby i warunki życia pozostałej ludności. Na szczycie hierarchii społecznej znajdowali się biali, niżej ludność kolorowa, czyli mieszańcy rasy białej i czarnej, dalej Azjaci, a na końcu czarni, wśród których najniższy szczebel zajmowali Bantu. W praktyce życia podziały te doprowadzały często do absurdów i stawały się obiektem manipulacji ze strony władz[9].
Południowoafrykańska polityka segregacji w życiu codziennym naznaczona była piętnem prześladowań rasowych, a nieprecyzyjność przepisów wykonawczych, jak np. ustawy o niemoralności z 1950 r., często wykorzystywana była do poniżania tubylców. Za przestępstwo mogły zostać uznane nie tylko stosunki płciowe pomiędzy białymi i czarnym, ale np. także uścisk dłoni, czy przebywanie w jednym pomieszczeniu[10]. Bariery rasowe, czyli strefy Slegs vir Blanke (tylko dla białych) obejmowały przedziały w pociągach, kina, teatry, szpitale, cmentarze, kościoły, parki itp. Terytoria dla czarnych, które miały chronić ludność nie-białą, w efekcie stały się rezerwuarem taniej siły roboczej, ponad miarę stłoczonej w bantustanach w warunkach uniemożliwiających samodzielne funkcjonowanie. Nierównomierny podział państwa, w którym stanowiąca mniejszość biała ludność zajmowała ok. 90% powierzchni, nie mógł przynieść rozwoju autonomicznych obszarów ludności tubylczej.
Na podatność Afrykanerów na politykę rasową znaczny wpływ miał protestantyzm (reformowany kalwinizm), stanowiący „religię państwową” RPA. Widać to wyraźnie w próbie dorabiania quasi-religijnej ideologii do realnego apartheidu, m.in. poprzez eksponowanie teorii predestynacji i charakterystyczną dla tej religii purytańską surowość wielokrotnie „reagującą w sposób przesadny”[11]. Dały się odczuć starotestamentowe motywy „narodu wybranego”. „Kościoły reformowane to naród Afrykanerów w modlitwie – zauważał katolicki abp Denis E. Hurley – Są one ich duszą, ich potwierdzeniem boskiego powołania, jakie stało się udziałem Afrykanerów”[12]. Dla wielu uzasadnieniem praktyki apartheidu była Biblia, a zwłaszcza fragment o błogosławieniu synów Sema i Jafeta i przekleństwie synów Chama, za których uważano czarnych. Za przewiny swego praojca mieli oni pełnić służebną rolę wobec białych[13]. Radykalnie odróżnia to ich od wykładni katolickiej, która zawsze głosiła potrzebę szacunku dla społeczności tubylczych i „podkreślała konieczność zachowania starannego rozróżnienia pomiędzy dziełem ewangelizacji i imperializmem kolonialnym, z którym dzieło to łatwo mogło być pomieszane”[14].
Protestantyzm Afrykanerów każe postawić zasadnicze pytanie: czy w ogóle można mówić o kontrrewolucji w nie-katolickich środowiskach białych mieszkańców Afryki Południowej, wiedząc, że duszą kontrrewolucji jest wszak Kościół powszechny? Na podstawie przesłanek wymienionych powyżej nie znajduję powodów, by nie zgodzić się z de Oliveirą, że w pewnych okolicznościach również nie-katolicy mogą dostrzec zagrożenie rewolucyjne, wystąpić przeciwko niemu, a nawet zmusić je do odwrotu. „W pełnym i prawdziwym znaczeniu tego słowa nie są oni kontrrewolucjonistami, lecz ich współpraca może i powinna być przyjęta”[15]. Pomimo różnic religijnych z katolicyzmem, ich koncepcja postępu stoi w sprzeczności z koncepcją rewolucyjną, gdyż, podobnie jak katolicy, uznają oni, że świat zawsze będzie padołem łez i przejściem ku niebu, gdy tymczasem piewcy rewolucji wyznają pustą wiarę, że postęp może uczynić z ziemi raj, w którym człowiek może żyć szczęśliwie nie myśląc o wieczności[16]. Tym samym również ta próba protestanckiego oporu, choć niepełna ideologicznie, posiada w sobie cząstkę prawowiernej kontrrewolucji, w której dla wyższych celów rozum panuje nad wolą, zaś wola nad uczuciowością.
****
Owoce południowoafrykańskiej (podobnie jak innych) rewolucji to: pycha, która – jak podkreśla de Oliveira – prowadzi do anarchii i odrzucenia każdej, nawet najwyższej władzy[17], oraz zmysłowość prowadząca do dehierarchizacji życia społecznego i tryumfu powszechnego zrównania, które zwykle bywa niczym więcej jak „uzurpacją funkcji rządzenia przez tych, którzy powinni być posłusznymi”[18]. Bo „kiedy rewolucja ogłasza absolutną wolność [...], to czyni tak tylko dlatego, aby usprawiedliwić swobodę najgorszych namiętności”[19]. W tym kontekście realia Afryki Południowej po przejęciu władzy przez Afrykański Kongres Narodowy w 1994 r.: bezprawie, kryzys gospodarczy, epidemia AIDS, ogromne bezrobocie, masowa emigracja, nacjonalizacja majątków, będące zwykle efektem każdej rewolucji, zdają się potwierdzać tę regułę. Zgodnie z trockistowską zasadą nabierającej przyspieszenia rewolucji, zakończenie rządów białych w RPA nie tylko nie zlikwidowało rasizmu, ale doprowadziło do jego nasilenia.
Przypisy:
[1] J. Bartyzel, Usque ad finem, Pro Fide Rege et Lege, nr 1(39).
[2] G. Bębnik, Ostatnia walka Afrykanerów, Biała Podlaska 2004, s. 149.
[3] M. Pawlak, R. Mazurek, Zamach, który zatrząsł krajem, publikacja 10.04.2013, https://www.rp.pl/artykul/997445-Zamach--ktory-zatrzasl-krajem.html
[4] Afrikaans – język ukształtowany wśród białych w Afryce Południowej. Jego podstawą był język niderlandzki, francuski i niemiecki.
[5] J. Balicki, Historia Burów. Geneza państwa apartheidu, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdański 1980, s. 218.
[6] A. Bianke, Państwo apartheidu, Warszawa 1986, s. 41-43.
[7] J. Balicki, Historia..., dz. cyt., 218.
[8] Za: J. Balicki, Afrykanerzy, Afrykanie, Apartheid, Warszawa 1980, s. 49.
[9] Zob. A. Bianke, dz. cyt. s. 51.
[10] J. Balicki, Afrykanerzy..., dz. cyt., s. 51.
[11] P. C. de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Kraków 2001dz. cyt., s. 53.
[12] G. Bębnik, dz. cyt., s. 77.
[13] Por. A. Bianke, dz. cyt., s. 21.
[14] Dokument Papieskiej Komisji "Iustitia et Pax" Kościół wobec rasizmu: w trosce o pogłębienie braterstwa między ludźmi, ORpol. 10(1989) nr 1-2, s. 5-9.
[15] Por. P. C. de Oliveira, dz. cyt., s. 144.
[16] Tamże, s. 101.
[17] Tamże, s. 64.
[18] Tamże, s. 69.
[19] Tamże, s. 70.
Pierwodruk: D. Magier, Teoria apartheidu jako przejaw kontrrewolucyjnej polityki państwa,
„Pro Fide Rege et Lege”, nr 3-4 (50)/2004, s. 23-27.