Dzieła zebrane Jana Kołkowicza
Jana Kołkowicza miałem zaszczyt poznać pod koniec jego aktywnego życia, w pierwszych latach XXI wieku przy okazji organizacji dorocznych czerwcowych uroczystości patriotyczno-religijnych na Uroczysku Baran w gminie Kąkolewnica. Pomimo swego wieku, zrobił na mnie wrażenie człowieka przedsiębiorczego, pewnego swoich racji i nawykłego do stawiania czoła przeciwnościom, które to cechy potwierdzały życiorys osoby ukrywającej się przed komunistyczną bezpieką, prowadzącego opozycyjną działalność wydawniczą, po 1989 roku zakładającego zrzeszenie społeczno-kombatanckie Wolność i Niezawisłość i udzielającego się w życiu politycznym jako organizator bialskopodlaskich struktur Ruchu Odbudowy Polski.
Już wówczas znałem oczywiście jego książki z serii „Na szlaku WiN”. Sylwester[1] – opowieść o pamiętnym ataku połączonych oddziałów Zrzeszenia WiN z obwodu radzyńskiego i włodawskiego na siedzibę PUBP w Radzyniu Podlaskim w nocy z 31 grudnia 1946 na 1 stycznia 1947 roku. Księżobójstwo[2], które „można czytać jak jeden z drobnych szkiców bądź esejów czy reportaży spiętych wszakże klamrą z głównym motywem, jakim jest walka tej poakowskiej organizacji z sowiecką i rodzimą przemocą”[3]. Dotyka ona głośnej sprawy zabójstwa przez funkcjonariuszy UB proboszcza parafii Polskowola – ks. Lucjana Niedzielaka. Książka przedstawia proces zaciskania się komunistycznej pętli zasadzek wokół ofiary, oddaje ducha tamtych dni, świetnie opisuje wysiłki władz, by nawet własną zbrodnię zrzucić na podziemie. Już wówczas potrafiła zaszczepiać do samodzielnego poszukiwania źródeł dotyczących tych tragicznych wydarzeń, co mógłbym potwierdzić również na własnym przykładzie[4]. Wreszcie Mitropa[5], o którym to wydawnictwie pisałem na gorąco w ten sposób: „Mitropą (od słowa: Mitteleuropa) zwano szybkobieżny sowiecki pociąg wojskowo-dyplomatyczny, kursujący po drugiej wojnie światowej na trasie Moskwa – Warszawa – Berlin Wschodni. Przez przeszło czterdzieści lat był dla Polaków symbolem zniewolenia Rzeczypospolitej przez ZSRR. Tym większą niechęcią darzyli ów pociąg członkowie podziemia poakowskiego, dla którego był «znienawidzonym, widomym symbolem czerwonej dominacji». Mitropa Jana Kołkowicza opowiada o jedynej w swoim rodzaju, brawurowej akcji oddziału WiN por. «Kurzawy» i «Polnego» na sowiecki pociąg, która miała miejsce na stacji Szaniawy k. Łukowa 3 października 1946 r. Akcja ta głośnym echem odbiła się w całym kraju, a nawet za granicą, gdyż bez jednego wystrzału rozbrojono i rozmundurowano całą dwustuosobową załogę pociągu, w tym 5 generałów. Dlatego też słusznie kpt./mjr Aleksander Wereszko ps. «Roch» określił książkę Mitropa, jako «polski western», a zarazem przyczynek do dziejów polskiego oręża”[6].
Innymi słowy, wiedziałem, że książki to warte uwagi, dokładające kolejne cegiełki do chlubnej historii miejscowych oddziałów WiN, choć nie naukowe monografie, lecz wspominkowe eseje oparte na relacjach świadków. Dzisiaj można dodać jeszcze, że być może właśnie dzięki zbeletryzowanym opowieściom Redaktora Kołkowicza wiele z tych niezapisanych w innych źródłach informacji w ogóle przetrwa. To te publikacje jako pierwsze przywracały pamięci podlaskich lokalnych społeczności ich prawdziwych bohaterów walki o niepodległość pogrzebanych w mule historii przez komunistycznych namiestników sowieckiego Imperium Zła. Być może dzięki temu, że ich autor był dziennikarzem i publicystą, mają one formę popularyzatorską, pozbawioną obciążenia aparatem naukowym, co ułatwia przeciętnemu czytelnikowi recepcję treści. A pamiętać trzeba, że powstawały one jeszcze przed utworzeniem Instytutu Pamięci Narodowej, a więc otwarciem archiwów bezpieki, które obecnie są głównym źródłem wiedzy o podziemiu antykomunistycznym.
Informacje zebrane przez Jana Kołkowicza mają zatem stricte polską, niepodległościową proweniencję. Może zabraknie w nich zawodowemu historykowi odesłania do źródeł podawanych informacji, jednak sam cel powstawania publikacji miał szerszy wymiar – wydobyć z niepamięci niezłomnych żołnierzy Rzeczypospolitej. Warto zauważyć, że okres ukazywania się większości „partyzanckich” opracowań Redaktora, to czasy dominacji opcji politycznej dalekiej od zajęcia się prawdą historyczną o podziemiu antykomunistycznym. Ale to właśnie dzięki takim działaniom jak aktywność społeczno-wydawnicza Jana Kołkowicza, na progu drugiej dekady XXI wieku mógł oddolnie eksplodować kult Żołnierzy Wyklętych. Nie można zapominać o tych, którzy byli jego pionierami.
Przypisy:
[1] J. Kołkowicz, Sylwester, Międzyrzec Podlaski 1999.
[2] Tenże, Księżobójstwo, Międzyrzec Podlaski 1999.
[3] Tamże, s. 3.
[4] Zob. D. Magier, Księżobójstwo, [w:] tenże, Codzienność w cieniu sowietyzacji. Eseje i dokumenty z życia Radzynia Podlaskiego i okolic w latach 1944-1956, Radzyń Podlaski 2008, s. 140-142; tenże, Męczeńska śmierć patrona, „Jednodniówka Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość Inspektorat Radzyń” z 29.06.2014 r., s. 1, zob.: http://win-radzyn.pl/czytelnia-15/Pl/jednodniowka-win-z-29-06-2014-r--36.html.
[5] J. Kołkowicz, Mitropa, Międzyrzec Podlaski 1999.
[6] D. Magier, Mitropą do Księżobójstwa, „Grot. Radzyński Magazyn Społeczno-Kulturalny”, nr 7-8, 2000, s. 30.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jan Kołkowicz, Dzieła zebrane, red. Anna Jeleszuk, wyd. RaSIL,
Radzyń Podlaski 2018, ss. 406