top of page

Wywiad dla "Echa Katolickiego"


Od trzech miesięcy kieruje Pan lubelskim Oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Jakie cele wyznaczył Pan w jego działaniach?

Cele określa ustawa o IPN, ogólnie są nimi: zachowanie pamięci o ofiarach poniesionych przez naród oraz czynach jego obywateli w obronie wolności, kultywowanie patriotyzmu, ściganie zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości i wojennych, a także działanie na rzecz zadośćuczynienia pokrzywdzonym przez komunistyczne państwo łamiące prawa człowieka. Ja mogę jedynie wpływać na formę ich realizacji poprzez kształtowanie organizacji i pracy merytorycznych biur, które funkcjonują w strukturze lubelskiego oddziału IPN. Mam tutaj na myśli głównie Biuro Edukacji Narodowej i Biuro Badań Historycznych, których działalność jest najbardziej dostrzegana na co dzień przez społeczeństwo. Liczę, że efekty ich działań będą już wkrótce bardziej zauważalne. Mam w planie ściślejsze powiązanie ich pracy z działalnością szkół, bibliotek, domów kultury i organizacji społecznych w zakresie edukowania o dziejach najnowszych, wsparcie tych ostatnich organizacyjnie i merytorycznie w tym dziele bardziej niż było to robione dotychczas.


Jest Pan wieloletnim archiwistą, od 1997 r. kierował Pan odziałem radzyńskim Archiwum Państwowego w Lublinie. Czy zatem w IPN będzie większy nacisk na opracowanie zbioru archiwalnego?


Praktyka pracy archiwalnej w IPN ma nieco odmienną specyfikę od tej w archiwum państwowym. Chodzi przede wszystkim o rodzaj materiałów archiwalnych, które znajdują się w naszym zasobie, czyli de facto akta organów bezpieczeństwa komunistycznego państwa. Archiwum IPN spełnia tutaj funkcje usługowe wobec pozostałych biur merytorycznych. Owszem, ma gromadzić, przechowywać, opracowywać i zabezpieczać akta, ale przede wszystkim ma coraz bardziej udoskonalać ich ewidencję, by materiały te mogły w szerszym zakresie służyć celom ścigania zbrodni nazistowskich i komunistycznych, lustracji, poszukiwaniom ofiar obu totalitaryzmów, upamiętnianiu osób oraz miejsc walk i męczeństwa, a także bezpośredniemu udostępnianiu odbiorcom w czytelni. Oczywiście, trafnie odczytała pani, że mój dotychczasowy związek z archiwistyką będzie miał wpływ na sposób zarządzania lubelskim IPN-em. Tym bardziej, że równocześnie kieruję nowo powstałem Zakładem Archiwistyki na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach. Chciałbym, by Oddziałowe Archiwum IPN, które stanowi największą liczebnie komórkę organizacyjną, było pełnoprawnym uczestnikiem działalności jednostki, a archiwiści mogli realizować się w działalności naukowej, edukacyjnej i wydawniczej w większym niż dotychczas zakresie.


Co będzie mocniej niż dotąd, akcentowane w lubelskim IPN?


W zakresie badań historycznych przesunięto granicę naszych zainteresowań na rok 1917, a zatem wejdziemy w tematykę wojny polsko-bolszewickiej, agentury bolszewickiej w II Rzeczypospolitej i tzw. Operacji Polskiej w Związku Sowieckim, czyli zamordowania przez NKWD ponad 100 tys. Polaków w latach 1937-1938. Ponadto przymierzamy się do utworzenia dwóch nowych biur merytorycznych, z których pierwsze zajmie się poszukiwaniami miejsc i identyfikacją ofiar nazistowskich i komunistycznych mordów, a drugie upamiętnianiem miejsc walk i męczeństwa. To nowe dla nas zadania, które przyniosą znaczne poszerzenie działalności i znaczną zmianę w prowadzonych pracach.

Mówiło się, że lubelski IPN do tej pory skupiał się bardziej na tym, co działo się w samym Lublinie. Czy teraz częściej podejmowane działania będą dotyczyły terenu? A pytam o to w kontekście waszego udziału w rozpoznaniu w uroczysku Baran w Kąkolewnicy. Jak wiemy 29 listopada pana pracownicy byli tam z wiceprezesem IPN prof. Krzysztofem Szwagrzykiem i pracownikami Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Przypomnijmy pokrótce naszym czytelnikom, co działo się w tym miejscu na przełomie 1944 i 1945 r.?


Od października 1944 do stycznia 1945 roku w Kąkolewnicy stacjonował sztab 2. Armii Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Karola Świerczewskiego. Działał tam wówczas sąd polowy wydający wyroki śmierci na żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Działalność sądu wspierało NKWD i trybunały sowieckie. Ciała żołnierzy, których stracono podczas egzekucji, wrzucano do bezimiennych mogił. Z dokumentów sądu wojskowego wynika, że wyroki skazujące wydano na 144 osoby, wobec 61 z nich orzeczono karę śmierci, a wyrok wykonano w 43 przypadkach. Nie ma niestety dostępu do sowieckich akt dotyczących mordów w Kąkolewnicy, co sprawia, że pełny bilans ofiar pozostaje nieznany. Na początku lat 90. XX wieku śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura powszechna. Odnaleziono wówczas szkielety 12 osób i pochowano je na cmentarzu w Kąkolewnicy. Niestety, śledztwo to zostało przerwane.


Czego dotyczył rekonesans na uroczysku Baran? Jakie będą jego efekty? Jakie działania będzie podejmował IPN?


Wizyta prof. Szwagrzyka i jego ekipy na uroczysku Baran miała na celu zbadanie na miejscu ukształtowania i stanu zalesienia terenu. W wizji lokalnej wzięli udział również nasi pracownicy, gdyż miejsce to znajduje się na terenie działania Oddziału lubelskiego IPN. Bardzo zależy nam na wznowieniu tam prac poszukiwawczo-ekshumacyjnych. Również nasi pracownicy wezmą udział w kwerendzie archiwalnej, na którą chcemy przeznaczyć okres zimowy. Liczę, że przyniesie ona takie wyniki, które pozwolą nam wznowić przerwane przed dekadą ekshumacje już wiosną przyszłego roku. Oczywiście szersze wyjście poza sam Lublin nie dotyczą tylko pracowników zajmujących poszukiwaniami i identyfikacją, ale wszystkich biuro lubelskiego IPN. Chcemy dotrzeć do każdego powiatu na terenie naszego działania.


Dużo wcześniej, jeszcze jako kierownik Oddziału radzyńskiego Archiwum Państwowego w Lublinie, zabiegał Pan o utworzenie muzeum w budynku po dawnym areszcie Gestapo, a później Urzędu Bezpieczeństwa w Radzyniu. Przypomnijmy krótko czytelnikom, bo już o tym wcześniej informowaliśmy, jakie historie kryje budynek przy ul. Warszawskiej?


W niepozornym dziś baraku komunalnym w latach 1939-1944 mieścił się areszt śledczy gestapo, a 1944 do 1956 roku siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Zachowały się cele, oryginalne drzwi, a w nich judasze. Na ścianach cel znajdują się inskrypcje wyryte przez żołnierzy wyklętych więzionych przez komunistów po wojnie. To ewenement na skałę regionalną. Przez radzyński areszt gestapo przewinęły się zarówno osoby zaangażowane w konspirację niepodległościową, jak też ludzie, którzy wedle niemieckiego prawa mieli być programowo eksterminowani. W celach znajdowało się ogółem ok. 400 osób. Więźniowie przebywali tu czasowo. Później przewożeni byli najczęściej na zamek lubelski, skąd trafiali do obozów koncentracyjnych. Wielu jednak było mordowanych na terenie aresztu. Innych Niemcy zabijali za ogrodem, na terenie dzisiejszej dzielnicy Bulwary. Tam za wysokim parkanem wyprowadzani z aresztu więźniowie sami kopali doły, nad którymi ich rozstrzeliwano. Niektóre źródła mówią, że to miejsce może skrywać nawet do tysiąca ofiar. Po wyparciu z Radzynia Niemców przez Sowietów w budynku przy ul. Warszawskiej mieściła się placówka PUBP, której celem była pacyfikacja podziemia niepodległościowego oraz wprowadzenie sowieckich porządków. Przez cele aresztu UB w latach 1944-1956 przewinęło się niemal 2000 osób, w tym 450 najważniejszych żołnierzy wyklętych powiatu radzyńskiego, ludzi związanych z podziemiem antykomunistycznym reprezentowanym w powiecie głównie przez Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość.


Pewne działania w związku z utworzeniem muzeum zostały już podjęte. Ale w tej chwili trwa cisza. Co dalej z muzeum w tym miejscu?


Do Burmistrza Miasta Radzyń Podlaski zgłoszony został oficjalny wniosek o powołanie placówki badawczo-muzealnej w dawnym areszcie śledczym Gestapo/PUBP. Zainteresowałem sprawą wiele ważnych instytucji, założyłem profil na portalu społecznościowym, który w tej chwili liczy grubo ponad tysięczną społeczność. Ostatnie informacje, jakie kilka miesięcy temu uzyskałem od burmistrza Jerzego Rębka, mówiły o tym, że nie rezygnuje z realizacji pomysłu, i że w 2017 roku, gdy wyprowadzi obecnych lokatorów dawnej katowni do nowego bloku komunalnego, słowo może stać się ciałem. Mogę tylko trzymać burmistrza za słowo.


Powiedzmy o planach lubelskiego IPN na najbliższy rok?


Za dużo tego, by wymienić nawet część planowanych działań. Ogólnie niech czytelnicy będą przygotowani na nowe wydawnictwa książkowe, nowe badania, wiele konferencji, wystaw i odczytów. Nowe miejsca, w których wespół z administracją lokalną i organizacjami społecznymi zechcemy otworzyć prowincjonalne punkty cyklicznych spotkań z historią najnowszą. Do tego planujemy ofensywę współpracy ze szkołami, w tym wyjazdy w teren oraz zaproszenia do naszej nowej multimedialnej sali edukacyjnej, gdzie zechcemy zaproponować specjalnie przygotowane zajęcia edukacyjne, konkursy, projekcje filmowe, koncerty i wiele, wiele innych. Jesteśmy otwarci na wszystkie grupy zainteresowanych współpracą z IPN. Myślę, że Czytelnicy „Echa” już w najbliższym czasie wielokrotnie będą mieli możliwość usłyszeć o naszych przedsięwzięciach.



"Echo Katolickie", nr 1/2017, s. 7

Featured Posts
Archive
Follow Us
  • Facebook Basic Square
bottom of page