Imię
Na przełomie roku 2014 i 2015 radzyńskie 1 Liceum Ogólnokształcące ogłosiło konkurs na imię dla Szkoły. Po chwili refleksji zgłosiliśmy z żoną swoją propozycję: im. Zbigniewa Herberta. Oto nasze uzasadnienie:
"Zbigniew Herbert (1924-1998) to jeden z najwybitniejszych polskich poetów XX wieku, eseista, dramaturg, twórca słynnego cyklu poetyckiego „Pan Cogito”, żołnierz Armii Krajowej, symbol oporu wobec komunistycznego zniewolenia w okresie PRLu i obrońca prawdy w latach 90. XX wieku, za swą niezłomną postawę odznaczony Orderem Orła Białego.
Jako miłośnik i krzewiciel kultury klasycznej i kręgu cywilizacji europejskiej oraz niezłomny patriota, którego tylko działania komunistycznego reżimu pozbawiły szansy otrzymania Nagrody Nobla, może stanowić doskonały wzór dla obecnych i przyszłych pokoleń uczniów naszego Liceum Ogólnokształcącego: wzór twórczego życia dla Polski, czerpiącego z tradycji łacińskiej i niezłomnego wobec politycznych i społecznych szaleństw prowadzących do politycznego i mentalnego zniewolenia człowieka".
*
Opinia Grona Pedagogicznego, o której dowiedziałem się wczoraj, wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Nie dlatego, że nie znalazła uznania moja propozycja. Dlatego, że pozytywnie zaopiniowano banalne i (jak zorientowałem się za pomocą wyszukiwarki) dosyć powszechnie występujące im. Noblistów Polskich.
Symbole mają ogromne znaczenie w budowaniu polityki narodowej i państwowej. Nie do przecenienia jest zwłaszcza ich rola w procesie wychowania młodzieży. Z tego względu nadanie szkole imienia to wskazanie uczniom najlepszego wzorca cnót obywatelskich i narodowych, jakiego moglibyśmy sobie życzyć. To z jednej strony matryca kształtowania młodzieży w oparciu o przykłady, z drugiej wyraźne wskazanie profilu ideowego. Słusznie twierdzi abp katowicki Wiktor Skworc, że "imiona nadawane różnym instytucjom życia publicznego, w tym i szkołom, zachowały symbolikę i funkcję sięgającą swymi korzeniami czasów starożytnych. Jeśli jakiejś instytucji nadaje się imię danej osoby, to znaczy, że z imieniem tej osoby wiąże swoją działalność i przyszłość. Tak oto imię nadaje po części kształt, określa życie instytucji i jej przyszłość".
Coś co świetnie nadaje się na nazwę ulicy lub placu, niekoniecznie odpowiada wymogom wychowania. Tymczasem mamy do czynienia z 6 indywidualistami o różnych życiowych drogach i postawach, których łączy jedynie otrzymanie Nagrody Nobla. Co bowiem łączyć może Marię Skłodowską-Curie nagrodzoną dwukrotnie w dziedzinie fizyki (1903) i chemii (19011), Henryka Sienkiewicza (literacka, 1905), Władysława Reymonta (literacka, 1924), Czesława Miłosza (literacka, 1980), Lecha Wałęsę (pokojowa, 1983) i Wisławę Szymborską (literacka, 1996)? Można by powiedzieć, że dla każdego coś dobrego: wzór dla młodzieży z zacięciem do badań ścisłych i dla humanistów, dla patriotów i dla sprzedawczyków, dla katolików i dla ateuszy, dla polonocentystów i dla polonofobów, dla stalinistów i dla krytyków komunizmu. A jakie jeszcze pole do popisu na przyszlość przy coraz bardziej zideologozowanej kapitule nagrody. Kto wie, o jakie jeszcze osobliwe postaci wzbogaci się to zacne grono? Mógłbym tylko z przekąsem życzyć powodzenia w kształtowaniu młodziezy w oparciu o taki zestaw. Ale przecież nie o to tu chyba chodzi, prawda?
Idę sprawdzić czy woda w kranie nadal ciepła...